czwartek, 20 września 2012

Coś więcej

Wracamy do przerwanego wątku drodzy czytelnicy. Była pierwsza strzelanka, wszystko fajnie, pięknie ale co dalej. Ludzie z Panter to osoby pracujące także strzelanki, jeśli w ogóle były, to bardzo rzadko a i mnie czasami coś wypadało. Zniechęciłem się też do nich (Panter) z powodu ich zachowania na pierwszej strzelance. I tak zeszło, zaczęły się wakacje. Nie chciało mi się jechać z rodzicami bo oni ciągle chcą tam, gdzie temperatury rzędu 45 stopni. Pomyślałem sobie, żeby znaleźć obóz z moim hobby. I znalazłem, pojechałem. Co mogę powiedzieć to to, że było zajebiście 40 osób też niedoświadczonych i strzelanki codziennie. Wziąłem swoje dwie repliki, bo przeczytałem, że można. Kulki mieli dostarczać po 1000 na strzelankę. Na strzelankach okazało się....., że jestem względnie mówiąc bardzo dobry w porównaniu z innymi, a moja Emka siała popłoch wszędzie tam gdzie się pojawiała. Nie była podtuningowana, po prostu wypadała lepiej niż te podniszczone, obozowe którzy dostawali ci co przyjechali bez replik. Naprawdę było epicko, moi rówieśnicy, codzienne strzelanki - bajka. Po powrocie znowu jakoś tak strzelanki były niezbyt często. Do początku sezonu zimowego byliśmy może jeszcze ze 2 razy. Postanowiłem zmienić replikę. Sprzedałem owe dwie i czekałem na okazje. Czekałem aż się doczekałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz