Z powodu nudów i częściowo blogu prowadzonego przez Miszcza postanowiłem założyć swój własny związany również z moim głównym hobby czyli airsoftem. Kto to jest Miszcz dowiecie się niedługo ale może zacznijmy od początku. Wypadałoby się przedstawić, tak więc nazywam się Mateusz Michalak mieszkam w Sieradzu w Polsce i obecnie idę na studia. Z góry przepraszam ale z polskiego miałem zawsze tróje także może was nie zachwycić styl pisania mojego bloga, trudno się mówi, taki jestem ;p. Tak więc przechodząc do Airsoftu, ale ale. Może nie wiecie co to jest Airsoft czy też ASG, wypadałoby więc wyjaśnić czym on jest. Nie chcę mi się pisać także pozwólcie, że odeślę was do wikipedii ;p http://pl.wikipedia.org/wiki/Asg oraz http://pl.wikipedia.org/wiki/Airsoft co do pokazania jak to wygląda na filmach polecam filmiki tego pana http://www.youtube.com/user/scoutthedoggie?feature=g-user-c Skoro już wiecie z "czym się to je" przejdę dalej. Do pasji zachęcił mnie kolega Artur - kolega z liceum w drugiej klasie (podobnie z resztą było z ping-pongiem). Zaczęło się od wspólnie oglądanych filmików owego pana ww. Reakcja była pozytywna czego nietrudno się domyślić. Z resztą trochę wolnego czasu, bronie, mundury, strzelaniny czyli to co duzi chłopcy lubią najbardziej. I się wciągnąłem. Kupiłem pierwszą replikę, była to replika Ak47 czyli popularnego kałacha model CYMY 028a.
Na początek idealne jednak traf chciał, że de facto nigdy nie byłem z nim na strzelance. Tylko strzelanie do tarczy a, że mi się spodobało to szybko kupiłem drugą replikę M16A3 firmy AGM.
Nie wiem czemu akurat ją ale zawsze mnie ciągnęło do "hamerykańców" ;p może z powodu filmów. Artur znalazł gdzieś stronę o ASG - WMASG.pl. Szczerze polecam stronkę jest forum pełno ludzi można pytać o wszystko chociaż trafiają się totalne chamy. Jest komis można też coś kupić oraz mapka na której widać wszystkich maniaków ASG w Polsce (którzy się na niej zarejestrowali). Chyba za jej pośrednictwem Artur znalazł grupę z sąsiedniego miasta o nazwie Pantery. Ekipa starszych po 30 lat i z nimi owy Miszczu w naszym wieku. Zgadaliśmy się z nim okazało się, że mieszka też w Sieradzu i z braku ekipy na miejscu strzela się z nimi. Pojawiła się strzelanka pojechaliśmy. Wrażenia z samego strzelania super, a te dotyczące samej ekipy Panter...cóż. Od razu jeszcze przed zaczęciem dali się nam nowicjuszom we znaki, mieli się za święte krowy wiedzące wszystko i stojące wysoko ponad nami. Łagodnie mówiąc.
Na dzisiaj to koniec zrobiło się późno, zaraz przyjdzie matka i będzie "znowu siedzisz do późna", a ja nie lubię zrzędzenia, codziennie to samo. W następnym poście o tym jak to Artur okazał się mechanikiem i złotą rączką, o obozie i ciągu dalszym mojej historii z Airsoftem. Dlaczego to piszę? Żebym nie zapomniał co mam napisać dalej ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz